ROZDZIAŁ
DRUGI cz.1
Gdy
się budzę czuję, że nogi wystają mi poza łóżko. No tak… Dziś mam już 12 lat.
Urosłem. Ciekawe jak zmieniła się Anna. Czy jest jeszcze piękniejsza niż
wczoraj? Czy Mark urósł? Spoglądam na zegarek. Jest godzina ósma. To znaczy, że
już za pół godziny mam lekcje. Dziś będą nas uczyć matematyki, fizyki,
biologii, geografii i chemii. Podobno matematyka jest bardzo ciekawa. Nie
rozmyślam nad tym za długo, bo słyszę głos mamy.
-
Mike idziemy do szkoły!
-
Dobrze, już idę – krzyczę, po czym zbiegam po schodach głośno tupiąc. – Dziś
też mnie odprowadzasz?
-
Tak.
-
Dlaczego? Przecież do szkoły jest bardzo blisko.
-
Dlatego, że… Nie muszę się tobie tłumaczyć - odpowiada mama. Wiem, że nie ma
sensu dalej wypytywać, więc podnoszę swój plecak z podłogi, spoglądam ze
złością na mamę i wychodzę z domu trzaskając drzwiami. Dziwne, bo wcześniej się
tak nie zachowywałem. To pewnie przez dojrzewanie. Odchodzę zaledwie kilka
kroków, gdy dogania mnie mama. Nie jest zadowolona. Na jej twarzy widzę
zdziwienie i lekki strach. W sumie ja też jestem zdziwiony. Nie chciałem
trzaskać drzwiami ani patrzeć ze złością na mamę. To działo się jakby samo.
Dziwne… No cóż, muszę dodać kolejny punkt do listy rzeczy, których nie
rozumiem.
Kiedy
pokonujemy z mamą krótką trasę dom – szkoła, myślę o zdarzeniach wczorajszego
dnia. Rozmowa mojego ojca z tym Człowiekiem już wtedy wydawała mi się dziwna.
Bunty? Zamieszki? Coś mi tu nie pasuje. Nadal słabo to rozumiem, ale wnioskuję,
że mogło dojść do jakichś konfliktów między Nami i Ludźmi. Tylko co ma
wspólnego z tym wszystkim mój tata? Rozumiem wczorajsze zdenerwowanie mamy. Ten
facet na pewno nie przyszedł do nas na herbatkę. I te ich podniesione głosy.
Pierwszy raz słyszałem tatę krzyczącego. A może wcale nie krzyczał? Może mi się
to śniło? Jedyne co wiem, to fakt, że Człowiek wyszedł od nas późno w nocy,
kiedy ja już spałem. Biedny tata, nie mógł się spokojnie starzeć. W naszym
gatunku jest bowiem pewna specjalność – musimy spać dokładnie 8 godzin i tylko
w porze nocnej. W dzień nie potrafimy spać. Jeśli ktoś – tak jak mój tato
wczoraj – śpi krócej, to jego dojrzewanie, bądź starzenie się jest bolesne. Im
krócej śpisz, tym bardziej cię boli, proste. Zauważam, że jesteśmy już blisko
szkoły. Pośpiesznie żegnam się z mamą i wbiegam do budynku. Skąd we mnie tyle
energii? A, no tak, dojrzewanie.
-
Hej! – słyszę głos Marka.
-
O, cześć Mark! – odpowiadam. – Gdzie Anna?
- Zaczęła dziś wcześniej zajęcia. Co masz pierwsze?
- Zaczęła dziś wcześniej zajęcia. Co masz pierwsze?
-
Matmę.
- Ja też! Idziemy? – Mark się uśmiecha. Nie odpowiadam, tylko odwzajemniam uśmiech i razem ruszamy w stronę sali matematycznej. Nie przechodzimy nawet kilku kroków i zauważamy… Co? Znowu Człowiek?! Zazwyczaj w naszym mieście Ludzie są tylko tematem rozmów, ale nie pojawiają się tu. Prawie żadne z nas nie widzi Człowieka w ciągu całego swojego życia, a ja widzę go już drugi raz. Coś jest nie tak. Co jeszcze dziwniejsze – nie jest to ten sam facet, który był u mnie w domu. Dwóch Ludzi w naszym mieście? Spoglądam na Marka. Po jego minie wnioskuję, że dobrze wie, iż widzi Człowieka. Też go wyczuł. Pośpiesznym krokiem oddalamy się od mężczyzny. Do sali matematycznej docieramy biegiem. Żaden z nas się nie odzywa, ale wiem, że myślimy o tym samym. Coś jest zdecydowanie nie tak.
- Ja też! Idziemy? – Mark się uśmiecha. Nie odpowiadam, tylko odwzajemniam uśmiech i razem ruszamy w stronę sali matematycznej. Nie przechodzimy nawet kilku kroków i zauważamy… Co? Znowu Człowiek?! Zazwyczaj w naszym mieście Ludzie są tylko tematem rozmów, ale nie pojawiają się tu. Prawie żadne z nas nie widzi Człowieka w ciągu całego swojego życia, a ja widzę go już drugi raz. Coś jest nie tak. Co jeszcze dziwniejsze – nie jest to ten sam facet, który był u mnie w domu. Dwóch Ludzi w naszym mieście? Spoglądam na Marka. Po jego minie wnioskuję, że dobrze wie, iż widzi Człowieka. Też go wyczuł. Pośpiesznym krokiem oddalamy się od mężczyzny. Do sali matematycznej docieramy biegiem. Żaden z nas się nie odzywa, ale wiem, że myślimy o tym samym. Coś jest zdecydowanie nie tak.
-
O! Jesteście już! – Słyszę donośny męski głos. - Spóźniliście się!
-
Przepraszamy. Wie pan może, co robi w naszej szkole Człowiek? – pyta prosto z
mostu Mark.
-
Co? On… To znaczy – jąka się. – Nie wasza sprawa, dzieciaki! Chociaż – pan Fergus
dodaje w zamyśleniu - pewnie wkrótce sami byście się dowiedzieli. Nie jest
dobrze w naszym świecie, oj nie jest dobrze. Ludzie są, jakby to powiedzieć,
znacznie bardziej nachalni niż kiedyś. Władza stara się to zataić, ale ostatnio
w mieście wybuchają zamieszki. Ludzie atakują naszych. Kradną nam strzykawki z
żywnością. Chyba wiedzą, co szykuje dla nich nasz rząd. Boją się, więc starają
się zastraszyć też nas. Wiecie co, chłopcy? Przyjdźcie do mnie jutro po
lekcjach. Ja będę wtedy starszy, wy będziecie starsi. Wszyscy będziemy lepiej
rozumieć sytuację. Mój adres znajdziecie u dyrektora. Tylko nikomu ani słowa! Rodzicom
powiedzcie, że idziecie po dodatkową wiedzę. A teraz, zapraszam na zajęcia –
oznajmia nauczyciel poczym odwraca się na pięcie i wchodzi do klasy. Spoglądam
na Marka. Chłopak wyraźnie się boi. Właściwie ja też się boję. Nie wiem co o
tym wszystkim sądzić. Nie mam czasu się nad tym dłużej zastanawiać, ponieważ
pan Fergus zaczyna już omawiać podstawy matmy.
Kolejne lekcje mijają mi bardzo
szybko. Nie mogę się doczekać pory posiłku, ponieważ chcę chociaż na chwilę
zobaczyć moich przyjaciół. Gdy tylko lekcja geografii się kończy, biegnę do
stołówki. Od razu dostrzegam burzę prześlicznych blond włosów Anny. Jest
troszkę wyższa niż wczoraj, włosy ma znacznie dłuższe. To dziwne – u Marka nie
zauważyłem takich zmian. Nie urósł ani też się nie skurczył. Włosy też jakoś mu
nie urosły.
-
Hej Mike – mówi Anna. – Zmieniłeś się od wczoraj.
-
Poważnie? Jakoś nic nie zauważyłem – odpowiadam. Dopiero w tej chwili
uświadamiam sobie, że przez Annę totalnie zapomniałem o tym, co powiedział mi
Fergus. Dlaczego ona tak na mnie działa? Miłość?
-
Anno. Chcieliśmy ci z Mikiem coś powiedzieć – oznajmia Mark. Spoglądam na niego
ze zdziwieniem. Przecież nikomu mieliśmy o tym nie mówić. Chociaż właściwie ja
też się nad tym zastanawiałem. Myślę, że jedyną oprócz Marka i pana Fergusa osobą,
z którą chciałbym porozmawiać o dzisiejszym zdarzeniu jest właśnie Anna.
Dlatego zamiast się odzywać tylko zgodnie kiwam głową.
-
Wow, Mark, co tak oficjalnie? To o czym chcieliście pogadać? – żartobliwie odpowiada
mu dziewczyna.
-
To na pewno nie jest temat, o którym można rozmawiać na szkolnej stołówce. Idziemy
dziś na lody, jak wczoraj? Tam będziemy mogli spokojnie porozmawiać – mówi chłopak.
-
Okej – odpowiadamy razem z Anną, ona z wielką radością. Ja natomiast znów się
zamyślam. Od myśli odrywa mnie Mark, który szturcha mnie w ramię.
- To do zobaczenia, stary – mówi, po czym dostajemy zastrzyki i rozchodzimy się do sal. Została mi już tylko chemia.
- To do zobaczenia, stary – mówi, po czym dostajemy zastrzyki i rozchodzimy się do sal. Została mi już tylko chemia.